Kandy - Sri Lanka
Kandy powitało nas totalnym korkiem na głównej drodze, milionem tuk tuków, zaskakującą czystością na ulicach i zapachem spalin.
Ten zapach nas najbardziej zaskoczył.
Spodziewaliśmy się męczącego aromatu jedzenia zmiksowanego z kwiatami i brudem, jak w Bangkoku, a tu był tylko zapach spalin. I kolejne zaskoczenie, a nawet rozczarowanie, tu właściwie nie ma street food’u.
Liczylismy na jakieś stoiska z aromatycznym rotti, albo z pikantnymi bułeczkami faszerowanymi soczewicą, albo rybnymi ciasteczkami, a tu nic! Wszystko to oczywiście jest, ale w normalnych lokalach, które jedynie wystawiają się na zewnątrz. Cóż, Kandy zdecydowanie nie porwało nas swoim klimatem. I nawet słynna świątynia Zęba, pomimo, że piękna i bogato zdobiona nie pomogła nam zrozumieć braku street food’u. No bo jak to? Żadnego jedzenia na ulicy? To nawet u nas są zapiekanki.
Na te kilka dni zatrzymalismy się w małym hoteliku przy samym jeziorze. Musicie wiedzieć, że Kandy szczyci się tym, że ma jezioro w środku miasta. Naiwnie wierzyliśmy, że dzięki temu będziemy mogli napełnić płuca czystym powietrzem, ale niestety spotkało nas ogromne rozczarowanie. Ilość spalin w tym mieście jest absolutnie przytłaczająca a wieczne korki wokół jeziora skutecznie spowalniały dotarcie do centrum. Oczywiście główną atrakcją miasta jest wyżej wspomniana Świątynia Zęba, bardzo ważne miejsce dla wyznawców buddyzmu, ponieważ w tej świątyni przechowuje się największa relikwię - ząb Buddy.
Samo miasto nie stanowi wielkiej atrakcji. Można odwiedzić lokalny bazar warzywno - owocowy, na którym dostaniemy soczyste ananasy, pachnące mango czy słodkie banany. Właściwie każdy znajdzie tu coś dla siebie. Dla tych którzy poszukują dobrej kawy, klimatyzowanego pomieszczenia i tęsknią za Europą jest Starbucks i kilka innych sieciówek. Miasto tętni życiem zarówno w dzień jak i nocą, chociaż zdecydowanie nie należy do tych zapierających dech i wracających we wspomnieniach.
Komentarze
Prześlij komentarz