Koh Lanta była ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy podczas naszej listopadowej wyprawy. Z pośród innych tajskich wysp, wydała nam się najmniej ciekawa.
Koh Lipe to raj. Drobny, biały piasek oblepiający stopy i turkusowa, czysta woda chłodząca skórę, a do tego mnóstwo malutkich restauracji i barów rozmieszczonych wzdłuż bajecznie kolorowej uliczki. To była milość od pierwszego wejrzenia.
Prosto z magicznego i mistycznego Bali udaliśmy się w dalszą podróż. Naszym następnym, zaplanowanym miejscem była malezyjska wyspa Langkawi. Krótki, godzinny lot z Kuala Lumpur i już mogliśmy chłonąć energię tego miejsca.
Ubud było naszym kolejnym przystankiem po Canggu. Niecałe półtorej godziny jazdy samochodem i znaleźliśmy się w miejscu pełnym hoteli, sklepów, małp i turystów z całego świata. Daleko od morza, za to tuż obok przepięknych tarasów ryżowych i kolejnych zapierających dech w piersiach świątyń.
Bali było moim marzeniem od dzieciństwa. Nigdy bym się nie spodziewała, że tam także będę. To marzenie spełnił Tomek, którego nigdy w stronę Bali nie ciągnęło, ale ponieważ w planach mieliśmy także Malezję, to stwierdził, że Indonezja w sumie jest "po drodze".
I tym sposobym jesteśmy tutaj, w Canggu, pachnącym kadzidłem i upałem południowego słońca.
Mgliste łąki, pachnące wilgocią lasy oraz wszechobecny spokój i cisza to zdecydowanie duże atuty dla kogoś kto zmęczony codzienną bieganiną, poszukuje jakiegoś urokliwego miejsca na weekendowy relaks.
Bentota jest dziwna. Ma wielką, szeroką piaszczystą plażę i zero życia na plaży. Wychodzisz na plaże, patrzysz w prawo – pusto, patrzysz w lewo – pusto. Tu życie toczy się w hotelach. Jakże to inne od poprzednich naszych miejscówek.
Unawatuna jest totalnie inna niż miejscowości, które do tej pory widzieliśmy. Zatrzęsienie sklepików z "badziewakami", kolorowymi kamykami, muszelkami, posążkami Buddy, miesza się z mnóstwem knajpek i lokali.
Mirissa, na tle innych miejsc, które do tej pory zwiedziliśmy, jest nastawiona na turystów. Jest tu kilka hoteli, które mogłyby się spokojnie pojawić w katalogach Neckermanna lub Itaki. Plażą chodzą tłumy, w wodzie też jest sporo osób, a wszelkie dodatkowe atrakcje są oblepione turystami.
Zawsze, na każdych, dłuższych wakacjach przychodzi taki dzień, taki moment, kiedy zaczyna się trochę tęsknić za domem, za rodziną, przyjaciółmi, sąsiadami i wszystkim co znane i bezpieczne. Ja miałam wczoraj taki dzień.
Nuwara Eliya to właściwie obowiązkowe miejsce na mapie Sri Lanki. To tu właśnie można zobaczyć rozległe, soczyście zielone pola herbaty, całe mnóstwo lokalnych fabryk herbaty, oraz oczyścić płuca orzeźwiającym, chłodnym powietrzem nasączonym zapachem olejków herbacianych i deszczu.
Stacjonujemy w małym przydrożnym „low cost” hoteliku Rukmali
w miasteczku Habanara. To wygodny punkt wypadowy – do Sigiriya Rock-10km, a do Pollanaruwy 40km.
Sri Lanka to świat kontrastów. Z jednej strony piękne, piaszczyste plaże, na których nie ma nikogo, a z drugiej surferskie wioski pełne życia. Miasteczko Negombo często wybierane jest na start lub koniec podróży po Sri Lance.
Mango i Maliny to miejsce pełne smaku z różnych podróży. Chcę Wam pokazać, że świat jest naprawdę piękny, a jego tajemnice najlepiej odkrywać razem z najbliższymi. Mango jest egzotyczne i kuszące jak daleki świat, a maliny słodkie i swojskie. Dlatego właśnie możecie podróżować razem ze mną nie tylko po świecie, ale także po Polsce, która skrywa wiele niespodzianek.